24 lata to wcale nie tak długo
W 19 lipca 1997 roku na kartach tygodnika Shūkan Shōnen Jump ukazał się pierwszy rozdział dzieła wówczas 22 letniego Eiichirō Ody.
Przeczytałam już bardzo dużo mang. W swojej kolekcji na chwilę obecną posiadam ponad 200 tomów. Przeglądając fora internetowe poświęcone mangom łatwo zauważyć, że każda osoba zbierająca je ma swój sposób ich eksponowania. Są tacy, który układają kolorami, wielkością, wydawnictwami czy autorami. Ja natomiast układam je gatunkami. Mam półki poświęcone historiami o sportowcach, bohaterach, filozofii, romansom, komedii, horrorom i thrillerom. Jedną z nich całkowicie odałam „tasiemcom”. Wcale nie chodzi tutaj o pasożyta. Określa się w ten sposób długie serie (od 150 tomów w górę). Najwięcej mang jakie prezentuje, na regale, są dziełem jednego z najsłynniejszych autorów ostatnich dekad.
Kończąc wakacje ubiegłego roku chciałam zacząć anime, które będę oglądać przez cały rok, abym zakończyła podstawówkę razem z ciekawą animacją. Wybrałam do tego 984 (w chwili pisania artykułu) odcinkowe działo o tytule „One Piece” , które zdecydowałam się obejrzeć po przeczytaniu wielu pozytywnych recenzji.
Pierwszy tomik ukazał się 24 grudnia 1997 roku. Kreska była jak na tamten czas nowoczesna, a Eiichirō Oda ulepszała swoje rysunki i tworzyły trendy na przestrzeni lat. Największą różnice zauważyć można jednak w anime, gdzie widać przełom w technologii i technikach animacji. Pierwszy odcinek serii telewizyjnej One Piece produkowanej przez Toei Animation pojawił się 20 października 1999 roku. Od 2007 roku anime jest transmitowane w standardzie HDTV. Seria wciąż trwa, z polskimi napisami odcinki dodawane są co tydzień w niedzielę rano.
Historia opowiada o chłopcu, którego marzeniem jest zostanie Królem Piratów, którym niegdyś był Gol D. Roger. Najbardziej niebezpieczny, a zarazem szanowany dowódca przestępców został pozbawiony życia przez marynarkę wojenną, która polowała na niego przez wiele lat. Cena za jego głowę wynosiła aż 5,564,800,000 beli (waluta w One Piece) nagrody. Globalny Rząd chciał, by egzekucja Rogera zakończyła piractwo, ale jego ostatnie słowa miały odwrotny skutek. Powiedział, że ten, kto zdobędzie jego skarb, będzie mógł go wziąć i tym samym rozpoczął erę piratów.
„One Piece”, bo tak nazywa się skarb ukryty przez zmarłego Króla Piratów, zapisany znakami japońskimi w wolnym tłumaczeniu oznacza: wielki skarb łączący wszystko w jedno. Według doniesień
został ukryty gdzieś daleko na Grand Line, o którym mówi się, że jest najbardziej niebezpiecznym odcinkiem na morzu i zarazem na świecie. Powszechnie określany bywa jako cmentarz piratów przez ludzi z czterech mórz (North Blue, East Blue, West Blue i South Blue). Prawdopodobnie to na jego ostatniej wyspie – Raflel ukryty jest tytułowy skarb.
Na przełomach pierwszych kilkunastu minut anime ukazuje się główny bohater serii. Monkey D. Luffy, który wyskoczył z beczki po drzemce… Szkoda, że na łajbie piratów.
Wielu bohaterów „tasiemca” posiada niezwykłe umiejętności zdobyte przez nietypowy owoc. Czym są i jak działają te dziwnie wyglądające i niesmaczne rośliny? Nie wiadomo skąd pochodzą ani jak powstają. Diabelskie owoce są niezwykle wyjątkowe, cenne i powszechnie pożądane. Każdy człowiek, zwierzę, a nawet broń, która zje owoc dostaje jakąś moc, czego ceną jest utrata umiejętności pływania. Ponadto nie wolno zjeść więcej niż jeden, ponieważ zazwyczaj kończy się to śmiercią. Rzekomo demony owoców (które według legend w nich zamieszkują) zaczynają między sobą walczyć, co prowadzi do rozerwania władającego na strzępy. Istnieją trzy rodzaje tej trudnej do posiadania zdobyczy: Logia, Zoan oraz Paramecia. Pierwszy daje władającemu moce natury takie jak światło czy ogień. Drugi ofiaruje możliwość zmienienia się w inne zwierzę. Zazwyczaj władający mogą posiadać trzy postacie: swoją własną, pośrednią między dwoma gatunkami oraz postać danego zwierzęcia. Z kolei Paramecia nie ma określonej formy mocy przykładowo: podział-podziałowoc powoduje, że władający staje się całkowicie odporny na cięcia.
Monkey D. Luffy zjadł w wieku siedmiu lat przez zupełny przypadek Diabelski owoc ostatniego z wymienionych typów, dokładniej owoc gum-gumowy. Precyzują, ciało głównego bohatera stało się gumą. Dlaczego? Jak sam autor wspomina, jest to zwyczajnie zabawne.
Ludzie często dziwą się kiedy usłyszą o tym, że oglądam „One Piece”. Pytają się czy taka długa seria mnie nie nudzi. Odpowiedź jest dla mnie banalnie prosta: oczywiście, że nie. Eiichirō Oda jest dla mnie niesamowitą osobą. Podziwiam go nie tylko za talent manualny, ale za pomysły czy ciekawostki przeplatane przez niezwykle dopracowaną fabułę. Najbardziej szokuje mnie to, że jedna rzecz, która z początku nie ma znaczenia i odbiorca nie zwraca na nią uwagi, po paruset odcinkach ma wytłumaczenie i zaskakuje w niezwykły sposób. Jednocześnie wprawia w zakłopotanie, a usta układają się w pytanie: „Jak mogłam tego nie zauważyć?” Kreska z roku na rok staje się coraz lepsza, a animacja płynniejsza i bardziej szczegółowa. Manga została uhonorowana nagrodą na 41. ceremonii Nihon mangaka kyōkai shō w 2012 roku, natomiast w 2015 roku ustanowiła rekord Guinnessa w kategorii największej ilości kopii serii opublikowanej przez pojedynczego autora. To tylko utwierdza w stwierdzeniu jak ta manga jest świetnie poprowadzona i zrealizowana.
Dla kogo kierowane jest to anime? Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Zaczęłam je w wieku 14 lat i przez miesiące zapoznawałam się z fabułą. Nie jestem osobą wrażliwą, jednak ta animacja doprowadziła mnie do takiego stanu, że płakałam przez dwie godzinny, nie potrafiąc się uspokoić. Z drugiej strony doprowadzała mnie do łez ze śmiechu. Myślę, że wiek ucznia 8 klasy jest idealny. „One Piece” porusza bardzo ważne tematy. Pokazuję, jak ważna jest przyjaźń, rodzina, miłość, zdrowie, a także jak bardzo cierpi osoba po utracie kogoś bliskiego. Uczy zaufania, logicznego myślenia i uśmiechu, mimo że serca nam krwawią. Seria faktycznie jest długa choć była planowana na 5 lat, „Coś nie wyszło”, można by rzec, ponieważ autor planuje ją zakończyć dopiero za 4-5 lat. Niesamowicie poprowadzona, ekspresyjna fabuła powoduje, że odbiorca nie nudzi się, a wręcz nie chcę odchodzić od mangi, jak również od anime. Serdecznie polecam ją każdej osobie, niezależnie od poglądów, celów życiowych czy marzeń.
Jaśmina Findling