Scenariopisarstwo na II turnusie Potęgi Prasy

Kojarzycie „Who can it be now”, czyli potęgowy, telewizyjny serial drugiego turnusu, a raczej pierwszą część tego wiekopomnego dzieła kinematografii? Jeżeli pytacie co z pozostałymi dwiema, to… są. Połowicznie na kartach pamięci, które wyjechały z Rewala. Ale gdy tylko się znajdą, zostaną dołożone do tych, które zostały zgrane po obozie. Jak na razie prezentujemy Wam obiecany przedsmak tego, co być może nastąpi – link do scenariusza trzech odcinków „Who can it be now”.

Zarówno drugo, jak i pierwszoturnusowiczom życzymy miłej lektury, dużo śmiechu i dobrej zabawy!

 

 

Ponad własnym dźwiękiem

Ludzie poprawiają urodę od starożytności. Pierwsze operacje plastyczne miały swój początek w Indiach 2000 lat temu. Po dziś dzień ulepszamy wygląd zewnętrzny. Medycyna estetyczna idzie o krok dalej. Może zajrzeć nam do gardeł. Plastyczne operacje głosu są nową gałęzią tej dziedziny.

Siedziałam na schodach przed domem mojej ciotki. Milczałam. Za każdym razem, kiedy próbowałam coś powiedzieć, słowa same budowały ścianę niewypowiedzianych dźwięków. Głos wewnątrz mnie brzmiał inaczej niż ten skierowany do ludzi. Spotkania rodzinne wzbudzały we mnie szczególną niechęć. Moi bliscy, choć nie mieli tego świadomości, zachowywali się tak, jakby mieli alergię na dźwięki wydobywające się z moich ust, którymi chciałam wyrazić swoje myśli. Nie byłam na nich zła, bo niejako ich rozumiałam. We mnie już dawno tkwiła awersja do tego, jak brzmię. Zastanawiałam się, jak to jest, że dwa fałdy mięśni niosły niegdyś za sobą dźwięki budzące uśmiech na twarzach rozmówców, a dziś są powodem zniesmaczenia.

To mogły być myśli kogoś nieakceptującego swojego głosu. Osoby, której był on narzędziem pracy, lecz przez pracy przestał brzmieć świeżo. Jednostki, która nie identyfikuje się z barwą głosu swojej płci. Przerażonej piosenkarki, która słyszy, że nie brzmi jak dawniej. Albo chociaż przepracowanej bizneswoman.

MOŻLIWOŚCI

I ci ostatni korzystają najczęściej z plastycznych operacji głosu. Cieszą się one dużą popularnością wśród ludzi, których głos się „zestarzał”. Struny, które powinny się całkowicie domykać, słabną z wiekiem, nie stykają się całkowicie. Zabiegi są szansą dla osób, u których nie ma już szans na odmłodzenie głosu poprzez ćwiczenia ze względu na wiek.

Takie operacje zapoczątkowali lekarze w Stanach Zjednoczonych. Pionierem tego typu zabiegów w Europie jest John Rubin, konsultant do spraw laryngologii, w londyńskiej Klinice Gardła, Nosa i Uszu należącej do szpitali klinicznych Royal Free Hampstead NHS Trust. Zabiegi przez niego wykonywane polegają na pobraniu tkanki tłuszczowej z brzucha i wstrzyknięciu jej do strun głosowych, dzięki czemu zwiększa się ich objętość, a co za tym idzie, wzmacnia się głośność i natężenie głosu. Zabieg może kosztować czasami nawet sześć tysięcy funtów. W tej metodzie barwa głosu nie ulega zmianie. Te cechy, które sprawiają, że jest on niepowtarzalny i rozpoznawalny, pozostają. Jego ton, barwa i modulacja zależą bowiem od pracy płuc, a także indywidualnej budowy ust i języka.

ALTERNATYWY

Nie mniej popularną techniką jest wstrzykiwanie kolagenu lub innych substancji powszechnie używanych do powiększania ust. John Rubin odradza tę metodę ze względu na ryzyko zesztywnienia strun głosowych. Efekt jest również krótkotrwały. Biomechaniczne właściwości tkanki tłuszczowej są natomiast podobne do właściwości strun głosowych. Tłuszcz ma większą zawartość wody, dlatego połowa tego, która zostaje wstrzyknięta, znika w przeciągu 36 godzin. To, co zostaje, utrzymuje się na miejscu do 18 miesięcy. Laryngolog Yakubu Karagama pracujący w Królewskim Szpitalu w Manchesterze ostrzega przed stosowaniem zabiegów w taki sam sposób, jak likwiduje się zmarszczki. Jeśli głos nie jest wystarczająco donośny i wyraźny, uniemożliwiając przemawianie do większej grupy ludzi, możemy powiedzieć, że istnieje jakiś fizyczny problem. Nie jest to sprawa kosmetyczna. Niemniej jednak na świecie już od kilku lat organizowane są szkolenia lekarzy chirurgów-laryngologów dotyczące tego, jak stosować wypełniacze zmarszczek, laser i wstrzykiwanie tłuszczu.

ZMIANY

A co ze zmianą barwy głosu? Jak się okazuje, to zupełnie inna operacja. Najczęściej sięgają po nią osoby transpłciowe. Zabieg taki wykonywany jest przez fonochirurga i polega na skróceniu fałd głosowych o ponad 50% ich długości poprzez założenie szwów zespalających w połowie przedniej części głośni. Przedoperacyjna częstotliwość głosu mówionego w jednym z przykładu przesunęła się z wartości 109 do 209 Hz. Zakres głosu także może zmienić się w kierunku tonów żeńskich z 59-146 Hz do 148-343 Hz. Niedogodnością wynikającą z tego zabiegu jest długa rekonwalescencja. Trwa od dwóch do sześciu miesięcy, a czasami dłużej. Może się zdarzyć, że osoba po takiej operacji nie jest już w stanie głośno mówić ani śpiewać.

PRZYSZŁOŚĆ

Jeżeli medycyna jest w stanie odmłodzić głos, zmienić jego barwę, to czy w przyszłości z tego typu zabiegów skorzystają piosenkarze, śpiewacy, lektorzy albo biznesmeni? Wszyscy, dla których głos jest ważny? Wydaje się, że wyżej wymienieni już czerpią z możliwości, jakie dają im tego typu operacje. Chcąc zachować anonimowość, nie podają tego jednak do publicznej wiadomości. Zdaje się, że gwiazdy wielkiego formatu mogą jednak nie zdecydować się na taki zabieg. Ryzyko, jakie za sobą niesie, może nie być warte utraty jakości głosu, który mają obecnie. Zastanawiającym jest fakt, że człowiek dąży już nie tylko poprawiania wyglądu, ale i brzmienia swego głosu. Jak bardzo można go w sobie nie lubić, nie akceptować, wiedzą i czują zainteresowani.

Siedząc na schodach przed domem ciotki, zaczęłam wsłuchiwać się w szum liści na wietrze. I przeszła mi przez głowę myśl. Na wiosnę brzmią delikatnie i lekko. Jesienią są zaś suche, szorstkie. Z każdym mocniejszym podmuchem powietrza spadają na ziemię. Czy i ja mogłabym zaakceptować zmiany naturalnie zachodzące w czasie lub to, co zostało mi dane?

Tatiasza

2 turnus wraca do domu!

Wczoraj (30.07) drugi turnus wracał do domu. Nasza podróż pociągiem z różnych przyczyn się wydłużyła z 11 godzin do 18. Pomimo nieprawidłowego rozkładu miejsc w wagonie czy problemów technicznych bawiliśmy się świetnie. ,,Wieczna uczta” czy salon piękności dał nam dużo powodu do śmiechu, natomiast zaistniała sytuacja ani trochę nie powinna nas bawić. Udało nam się szczęśliwie dojechać do domów. Może zajęło nam to dłużej niż planowaliśmy, lecz na pewno będzie to coś czym będziemy mogli opowiadać długo, długo… Dowiedz się więcej

Czy youtuberzy wyprą dziennikarzy?

W dobie internetu naprawdę trudno znaleźć człowieka, który nigdy żadnego filmu na YouTube nie oglądał. Znajdzie się coś dla każdego. Powiedziałabym wręcz, że jeśli czegoś nie znajdziemy na tej platformie, to tego nie ma (może z wykluczeniem całych filmów objętych prawami autorskimi). Nie dziwi więc fakt, iż coraz więcej ludzi wiadomości czerpie właśnie z YouTube’a.

Dlaczego właściwie się to dzieje?

Chyba największą i najważniejszą różnicą jest to, że przeglądając treści w internecie, mamy pełną kontrolę nad tym, co oglądamy. Szukamy rzeczy, które nas ciekawią, możemy znaleźć potwierdzenie naszych poglądów oraz kontrolujemy ilość szczegółów. Nie musimy oglądać 30-minutowego materiału o zderzeniu aut w sąsiednim mieście, jeśli obchodzą nas urodziny angielskiej królowej. Przewaga YouTube’a polega również na tym, iż mamy dostęp do materiałów praktycznie na każdy temat, także na te mniej aktualne. Jeśli teraz zainteresowałoby mnie Euro 2012, szczerzę wątpię, czy znalazłabym coś o tym w telewizji.

Czyli odpowiedź jest prosta? Nie do końca.

Największą przewagę mają dziennikarze, jeśli chodzi o szybkość informowania. Wiadomości w telewizji lub w radiu dość często są na żywo: dowiadujemy się o czymś na bieżąco. Wcześniej napisałam, że nie ma dostępu do starszych materiałów – jest to jednocześnie minus, jak i plus. W telewizji i radiu nie znajdziemy materiałów przestarzałych. Ile to razy, gdy robiliśmy projekt do szkoły, okazywało się po paru godzinach pracy, że informacja z internetu była przestarzała – o wiele za dużo. Jest też duże prawdopodobieństwo spotkania w nim fake newsów, więc jeśli nie jesteśmy zapoznani z tajnikami werfikowania wiadomości możemy zostać wywiezieni w pole.

Czy youtuberzy wyprą dziennikarzy?

Po dłuższym zastanawianiu się, doszłam do odpowiedzi. Ani tak, ani nie. Myślę, że youtuberzy i dziennikarze pełnią odrobinę inne role. Ci pierwsi – przekazują informację ogólnoświatowe, w sposób bardziej ciekawostkowy. Dziennikarze – mają w priorytecie wiadomości z regionu lub takie, które mają wpływ na kraj. Jeżeli chodzi o niedaleką przyszłość, uważam że telewizja i radio mogą zaczerpnąć od internetu i vice versa. Już teraz wiele stacji z wiadomościami ma swoje kanały na YouTube, gdzie w miarę regularnie wpływają materiały. Jest też wiele kanałów youtubowych, które nie odbiegają formą daleko od tych z telewizji. Być może zniknie nawet podział, oba zawody złączyłby się w jeden i wszystkie wiadomości byłyby przekazywanie przez internet. Takie informacje mogłyby być całkowicie spersonalizowane, z wyjątkiem najważniejszych – które trafiłyby do każdego.

Weronika Barszcz

24 lata to wcale nie tak długo

W 19 lipca 1997 roku na kartach tygodnika Shūkan Shōnen Jump ukazał się pierwszy rozdział dzieła wówczas 22 letniego Eiichirō Ody.

Przeczytałam już bardzo dużo mang. W swojej kolekcji na chwilę obecną posiadam ponad 200 tomów. Przeglądając fora internetowe poświęcone mangom łatwo zauważyć, że każda osoba zbierająca je ma swój sposób ich eksponowania. Są tacy, który układają kolorami, wielkością, wydawnictwami czy autorami. Ja natomiast układam je gatunkami. Mam półki poświęcone historiami o sportowcach, bohaterach, filozofii, romansom, komedii, horrorom i thrillerom. Jedną z nich całkowicie odałam „tasiemcom”. Wcale nie chodzi tutaj o pasożyta. Określa się w ten sposób długie serie (od 150 tomów w górę). Najwięcej mang jakie prezentuje, na regale, dziełem jednego z najsłynniejszych autorów ostatnich dekad.

Kończąc wakacje ubiegłego roku chciałam zacząć anime, które będę oglądać przez cały rok, abym zakończyła podstawówkę razem z ciekawą animacją. Wybrałam do tego 984 (w chwili pisania artykułu) odcinkowe działo o tytule „One Piece” , które zdecydowałam się obejrzeć po przeczytaniu wielu pozytywnych recenzji.

Pierwszy tomik ukazał się 24 grudnia 1997 roku. Kreska była jak na tamten czas nowoczesna, a Eiichirō Oda ulepszała swoje rysunki i tworzyły trendy na przestrzeni lat. Największą różnice zauważyć można jednak w anime, gdzie widać przełom w technologii i technikach animacji. Pierwszy odcinek serii telewizyjnej One Piece produkowanej przez Toei Animation pojawił się 20 października 1999 roku. Od 2007 roku anime jest transmitowane w standardzie HDTV. Seria wciąż trwa, z polskimi napisami odcinki dodawane są co tydzień w niedzielę rano.

Historia opowiada o chłopcu, którego marzeniem jest zostanie Królem Piratów, którym niegdyś był Gol D. Roger. Najbardziej niebezpieczny, a zarazem szanowany dowódca przestępców został pozbawiony życia przez marynarkę wojenną, która polowała na niego przez wiele lat. Cena za jego głowę wynosiła aż 5,564,800,000 beli (waluta w One Piece) nagrody. Globalny Rząd chciał, by egzekucja Rogera zakończyła piractwo, ale jego ostatnie słowa miały odwrotny skutek. Powiedział, że ten, kto zdobędzie jego skarb, będzie mógł go wziąć i tym samym rozpoczął erę piratów.

One Piece”, bo tak nazywa się skarb ukryty przez zmarłego Króla Piratów, zapisany znakami japońskimi w wolnym tłumaczeniu oznacza: wielki skarb łączący wszystko w jedno. Według doniesień

został ukryty gdzieś daleko na Grand Line, o którym mówi się, że jest najbardziej niebezpiecznym odcinkiem na morzu i zarazem na świecie. Powszechnie określany bywa jako cmentarz piratów przez ludzi z czterech mórz (North Blue, East Blue, West Blue i South Blue). Prawdopodobnie to na jego ostatniej wyspie – Raflel ukryty jest tytułowy skarb.

Na przełomach pierwszych kilkunastu minut anime ukazuje się główny bohater serii. Monkey D. Luffy, który wyskoczył z beczki po drzemce… Szkoda, że na łajbie piratów.

Wielu bohaterów „tasiemca” posiada niezwykłe umiejętności zdobyte przez nietypowy owoc. Czym są i jak działają te dziwnie wyglądające i niesmaczne rośliny? Nie wiadomo skąd pochodzą ani jak powstają. Diabelskie owoce są niezwykle wyjątkowe, cenne i powszechnie pożądane. Każdy człowiek, zwierzę, a nawet broń, która zje owoc dostaje jakąś moc, czego ceną jest utrata umiejętności pływania. Ponadto nie wolno zjeść więcej niż jeden, ponieważ zazwyczaj kończy się to śmiercią. Rzekomo demony owoców (które według legend w nich zamieszkują) zaczynają między sobą walczyć, co prowadzi do rozerwania władającego na strzępy. Istnieją trzy rodzaje tej trudnej do posiadania zdobyczy: Logia, Zoan oraz Paramecia. Pierwszy daje władającemu moce natury takie jak światło czy ogień. Drugi ofiaruje możliwość zmienienia się w inne zwierzę. Zazwyczaj władający mogą posiadać trzy postacie: swoją własną, pośrednią między dwoma gatunkami oraz postać danego zwierzęcia. Z kolei Paramecia nie ma określonej formy mocy przykładowo: podział-podziałowoc powoduje, że władający staje się całkowicie odporny na cięcia.

Monkey D. Luffy zjadł w wieku siedmiu lat przez zupełny przypadek Diabelski owoc ostatniego z wymienionych typów, dokładniej owoc gum-gumowy. Precyzują, ciało głównego bohatera stało się gumą. Dlaczego? Jak sam autor wspomina, jest to zwyczajnie zabawne.

Ludzie często dziwą się kiedy usłyszą o tym, że oglądam „One Piece”. Pytają się czy taka długa seria mnie nie nudzi. Odpowiedź jest dla mnie banalnie prosta: oczywiście, że nie. Eiichirō Oda jest dla mnie niesamowitą osobą. Podziwiam go nie tylko za talent manualny, ale za pomysły czy ciekawostki przeplatane przez niezwykle dopracowaną fabułę. Najbardziej szokuje mnie to, że jedna rzecz, która z początku nie ma znaczenia i odbiorca nie zwraca na nią uwagi, po paruset odcinkach ma wytłumaczenie i zaskakuje w niezwykły sposób. Jednocześnie wprawia w zakłopotanie, a usta układają się w pytanie: „Jak mogłam tego nie zauważyć?” Kreska z roku na rok staje się coraz lepsza, a animacja płynniejsza i bardziej szczegółowa. Manga została uhonorowana nagrodą na 41. ceremonii Nihon mangaka kyōkai shō w 2012 roku, natomiast w 2015 roku ustanowiła rekord Guinnessa w kategorii największej ilości kopii serii opublikowanej przez pojedynczego autora. To tylko utwierdza w stwierdzeniu jak ta manga jest świetnie poprowadzona i zrealizowana.

Dla kogo kierowane jest to anime? Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Zaczęłam je w wieku 14 lat i przez miesiące zapoznawałam się z fabułą. Nie jestem osobą wrażliwą, jednak ta animacja doprowadziła mnie do takiego stanu, że płakałam przez dwie godzinny, nie potrafiąc się uspokoić. Z drugiej strony doprowadzała mnie do łez ze śmiechu. Myślę, że wiek ucznia 8 klasy jest idealny. „One Piece” porusza bardzo ważne tematy. Pokazuję, jak ważna jest przyjaźń, rodzina, miłość, zdrowie, a także jak bardzo cierpi osoba po utracie kogoś bliskiego. Uczy zaufania, logicznego myślenia i uśmiechu, mimo że serca nam krwawią. Seria faktycznie jest długa choć była planowana na 5 lat, „Coś nie wyszło”, można by rzec, ponieważ autor planuje ją zakończyć dopiero za 4-5 lat. Niesamowicie poprowadzona, ekspresyjna fabuła powoduje, że odbiorca nie nudzi się, a wręcz nie chcę odchodzić od mangi, jak również od anime. Serdecznie polecam ją każdej osobie, niezależnie od poglądów, celów życiowych czy marzeń.

Jaśmina Findling