Wygraj medialne wakacje! Ruszył konkurs, w którym główną nagrodą jest bezpłatny pobyt na obozie dziennikarskim

Wygraj medialne wakacje! Ruszył konkurs, w którym główną nagrodą jest bezpłatny pobyt na obozie dziennikarskim

Stowarzyszenie „Potęga Prasy” ogłasza konkurs dziennikarski adresowany do osób uczących się w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych, w którym główną nagrodą jest bezpłatny pobyt na trwającym ponad dwa tygodnie letnim obozie w Rewalu. Pozostałe nagrody to dofinansowania do tego wyjątkowego wakacyjnego wyjazdu.
Dowiedz się więcej

Aktorstwo i dziennikarstwo są podobne

Podczas obozu „Potęga Prasy” gościliśmy aktora Roberta Kudelskiego

– Jak się w zaczęła pana przygoda z aktorstwem?

– Trafiłem do grupy teatralnej w moim rodzinnym mieście Kutnie, zacząłem jeździć na konkursy recytatorskie i wyjazdy wakacyjne. Robiliśmy pierwsze etiudy, pierwsze spektakle teatralne i bardzo mi się to spodobało. Złożyłem papiery do szkoły teatralnej. Chciałem zobaczyć, jak wygląda taki egzamin.

– Jak wyglądały obozy teatralne?

– Zamykaliśmy się w swoich ośrodkach. Mieliśmy instruktorów teatralnych. Odbywały się zajęcia z rytmiki i teatru. Powstawał spektakl, który na koniec pokazywaliśmy miejscowym.

– A gdyby miał pan wybierać między telewizję czy sceną teatralną?

– Często słyszę to pytanie. Trudno na nie odpowiedzieć. Ale jeżeli nie trzeba rezygnować z czegoś to po co o tym rozmyślać. Teatr jest niezwykłym miejscem, kiedy się stanie na scenie to już trudno zrezygnować, bo jednak jest to pewnego rodzaju uzależnienie. Telewizja też jest przyjemną pracą. Mniej stresującą niż teatr. Jednak najważniejsze jest to, żeby spotkać ludzi w pracy których się lubi. Wolałbym z niczego nie rezygnować.

– Miewa pan tremę?

– Zawsze. Zawsze mam. Nawet teraz za każdym razem kiedy wychodzę na scenę. Z wiekiem jednak ta trema powoli znika. Za każdym razem gdy słyszę publiczność, to zadaję sobie pytanie: „Po co mi to było, przecież mogłem wybrać jakiś bardziej spokojny zawód?”.

– A jak pan sobie radzi z stresem?

– Nie radzę sobie. Po prostu trzeba z tym żyć. Można sobie tłumaczyć „nie denerwuj się, nie denerwuj”, ale to często działa wręcz przeciwnie. Jeśli jednak nie czuje się tremy to oznacza, to że trzeba zmienić zawód.
– Czy zdarzało się panu, że chciał pan jakiegoś dziennikarza wyrzucić za drzwi?

– Często się to zdarzało, głównie przez to, że jest dużo pism kolorowych które nie wymagają od dziennikarza warsztatu. Ci dziennikarze często nie potrafią pisać, albo przekręcają nazwiska, albo przychodzą nieprzygotowani. Ja jestem dosyć wyrozumiały, ale ponieważ po studiach aktorskich skończyłem też dziennikarstwo i miałem do czynienia z naprawdę wybitnymi dziennikarzami, po prostu szlag mnie trafia kiedy dziennikarz jest kompletnie nieprzygotowany. Dam wam radę na przyszłość, że jak będziecie z kimś prowadzić rozmowę to wiedzcie o czym chcecie rozmawiać i z kim. W moim przypadku 95% pytań to: „jak się zaczeła pana przygoda aktorska?”, „Pana ulubiona rola”, „Teatr czy telewizja?”, „Kim był pan by był gdyby nie scena?”. To się powtarzało tyle razy, że już mam na to mechaniczną odpowiedź.

– Jak ktoś zadaje jedno z tych czterech pytań, to co?

– Często te wywiady są na tyle krótkie i mają takiego odbiorcę, że zdaję sobie sprawę, że gdzieś tam muszą się pojawić. Przynajmniej 3 z tych 4.

– Czy są pytania, które panu nie zadano, ale chciałby pan je usłyszeć?

– A to to jest ciekawe pytanie, muszę się nad tym zastanowić…  Z drugiej strony powiem wam, że jestem bardzo cwany, bo jeżeli dziennikarze przeprowadzają ze mną wywiady to oczywiście odpowiadam na pytania, ale jak chcę coś powiedzieć, to zawsze odpowiem nawet na niezadane pytanie.

– Kto pana zdaniem jest dziennikarzem?

– Mam problem z definiowaniem zawodu dziennikarza lub aktora. Bo jest mnóstwo ludzi, którzy wykonują te zawody z pasją i niekoniecznie muszą mieć warsztat lub skończone studia. Nie mniej jednak ja wychodzę z założenia, że w tych zawodach szkoła nie zaszkodzi. Na pewno pomoże, na pewno pomogą warsztaty. Trzeba się uczyć od ludzi z doświadczeniem w zawodzie.

– Mówił pan że trzeba się uczyć od doświadczonych. Czy miał pan w życiu jakiegoś mentora?

– Miałem kilku różnych mentorów na różnych etapach mojej kariery. Pierwszą taką osobą był Adam Hanuszkiewicz. Później był Jan Machulski. To były moje najważniejsze autorytety.

– Za co pan sobie ich cenił?

– Nauczyli mnie pracy zawodowej w teatrze. Jak się wychodzi ze szkoły aktorskiej to wydaje, się że wszystko teoretycznie wiesz, ale podczas swojej kariery cały czas robisz progres. I jak się trafia do teatru na profesjonalną scenę, to jednak się okazuje że dużo jest jeszcze do nauczenia.

– A miał pan moment w którym „powinęła się panu noga”?

– Wiedziałem że zadasz to pytanie! Tak, zdarzały się takie sytuacje. Nie każda rola jest taka jak by się chciało. Nie zawsze gra się w spektaklu, w którym by się chciało.

– Czy miał pan taki moment, że chciał to pan wszystko rzucić i wyjechać w Bieszczady?

– Tak, miałem taki i było to spowodowane przepracowaniem, bo otworzyłem prywatny teatr, i nagle się okazało że było dużo spektakli i musiałem je nadzorować, zajmować się logistyką oraz ogólnie pilnować wszystkiego. W końcu przyszedł moment, że zamknąłem biuro o 18, poszedłem do garderoby żeby się przebrać do spektaklu i się nagle rozpłakałem. To był pierwszy raz kiedy nie chciałem wyjść na scenę. Byłem tak zmęczony, że powiedziałem sobie „basta”. Być może nie mam predyspozycji, by zająć się karierą swoją i swoich kolegów, a nie chciałem stracić miłości do zawodu i radości z wykonywania go. Zdecydowałem, że zamykam teatr, bo inaczej oszaleję. Oczywiście spotkało się to z różnymi reakcjami, szczególnie kolegów, którzy tam pracowali i już mieli plany na następny sezon.

– Czy pan lubi swoją pracę jeśli tak co pan lubi w niej najbardziej?

– Lubie swoją pracę. Jeszcze. Najbardziej lubię ludzi, lubię się z nimi spotykać. Lubię też śpiewać koncerty. Chyba to mi sprawia największą radość.

– Najpierw płatki czy mleko?

– Ani płatki ani mleko.

(Cała sala wydaje z siebie jęk rozczarowania).

– Czy napisał pan kiedyś jakiś wiersz?

– Jak byłem nastolatkiem to próbowałem. Myślałem, że zostanę poetą, więc kupiłem sobie zeszyt 32 kartkowy. Napisałem ostatecznie 4 wiersze i odłożyłem go na bok. Znalazłem ostatnio te wiersze. I dobrze że nie pisałem więcej.

– Czy były z panem związane jakieś kontrowersje?

– Ja generalnie jestem dość nudny.

– Czy lubi pan polskie morze?

– Lubie polskie morze, ale mam też miejsca, za którymi nie przepadam. Na przykład Karwii nie lubię. To jest taka miejscowość, która kojarzy mi się wszystkim co jest najgorsze nad polskim morzem. Wszyscy chodzą po ulicach w kąpielówkach i w dmuchanych kółkach i dzieci umorusane watą cukrową i cały czas leci disco polo.

– A lubi pan polskie góry?

– Nie.

– Skoro pan tak kocha polskie morze, to czemu pan mieszka w Berlinie?

– Bo tam dostałem mieszkanie. Ponadto nikt mnie tam nie zaczepia, bo nie jestem w Niemczech znany.

– Jakie jest pana ulubione miejsce w Berlinie?

– Mam swoją ulubioną dzielnicę nazywa się Schöneberg. To jest takie niby centrum a nie centrum, wszędzie blisko, ale panuje tam podmiejska atmosfera. Są tam też piękne jeziora.

– Czy w Berlinie również pan występuje?

– Nie jestem tam nastawiony na życie zawodowe. Ja tam żyje, i odpoczywam. Zdarza mi się czasem pracować, głównie gram w niemieckich serialach jakieś mniejsze role.

– Czy ma pan wspólny język z imigrantami z Turcji i Iraku?

– W mojej dzielnicy jest dużo Rosjan i są Syryjczycy. I tak, mam z nimi wspólny język, ponieważ tym ludziom nie przeszkadza to, że są z wielu stron świata. Są otwarci, są pomocni i uśmiechnięci. Jeżeli dochodzi do jakieś agresji to zwykle są to niestety nasi rodacy. Niestety Polonia okazuje się być bardziej nietolerancyjna. Nie rozumiem jak można być nietolerancyjnym będąc imigrantem.

 

Inne podejście do szkoły średniej

Jakie jest polskie szkolnictwo, każdy wie. Przeładowana podstawa programowa, wiedza zideologizowana przez władzę, która akurat ma większość w sejmie, przemęczeni i sfrustrowani nauczyciele oraz uczniowie, którym nic się nie chce. Co, gdyby istniała inna ścieżka edukacji? 

 

IB

 

International Baccalaureate to fundacja edukacyjna założona w 1968 roku w Genewie. Od ponad 50 lat współpracuje ze szkołami z całego świata, które realizują ułożone przez nią programy edukacyjne. W Polsce funkcjonuje obecnie kilkadziesiąt placówek autoryzowanych przez IB.

 

Jak to działa?

 

IB oferuje trzy programy edukacyjne: 

 

  • Primary Years Programme – odpowiednik polskiego przedszkola i młodszych klas szkoły podstawowej, dla dzieci w wieku od 3 do 12 lat
  • Middle Years Programme – międzynarodowa wersja dawnego gimnazjum, dla osób w przedziale wiekowym od 11 do 16 lat
  • Diploma Programme – najbardziej prestiżowy z programów, odpowiednik liceum, dla młodzieży w wieku od 16 do 19 lat 

 

 

Najpopularniejszym z programów jest Diploma Programme, nazywany także potocznie Maturą Międzynarodową bądź po prostu Programem IB. Trwa dwa lata i kończy się egzaminem dojrzałości, nieco podobnym do tego, do którego przyzwyczaiła nas polska szkoła. Są jednak widoczne różnice.

 

Program nauczania

 

W polskim liceum na samym początku nauki zmuszony jesteś do wyboru profilu klasy, w której spędzisz najbliższe 4 lata. Biologia zawsze łączy się z chemią, matematyka z fizyką, a język polski z historią. W IB masz nieco większą wolność w podejmowaniu decyzji. Przedmioty zostały podzielone na 6 grup:

 

  • Language A – ojczysty język, dla nas polski
  • Language B – język obcy
  • Individuals and Societies – nauki humanistyczne, na przykład historia, ekonomia, geografia, psychologia itd
  • Sciences – na przykład biologia, chemia, fizyka
  • Mathematics – uczniowie mają do wyboru matematykę AA i AI
  • The arts – różne rodzaje sztuki: wizualna, teatr, film itd

 

Z każdej grupy wybierasz jeden przedmiot, którego będziesz się uczył przez 2 lata, a następnie otrzymasz ocenę maturalną. Dodatkowo decydujesz, co realizujesz w wymiarze podstawowym Standard Level (SL), a co rozszerzasz (Higher Level – HL). Domyślnie powinieneś uczyć się trudniejszej wersji 3 przedmiotów. Kluczową różnicą między programem IB a polskim jest to, że maturę piszesz z każdego SLa i HLa, który zdecydowałeś się studiować. 

 

Przedmioty

 

IB oferuje naukę przedmiotów niedostępnych w polskiej szkole – psychologia, ekonomia, design, a także wiele więcej. Szczególnie wartym uwagi jest inne podejście do matematyki, tutaj dzieli ją się na Analysis and Approaches (analiza i podejście – AA) i Applications and Interpretation (aplikacja i interpretacja – AI). AA przypomina przedmiot uczony w polskiej szkole – duży nacisk kładzie się na udowadnianie, rachunek różniczkowy, wyprowadzanie wzorów. Przyda się to przyszłym inżynierom, fizykom, czy architektom. AI natomiast skupia się bardziej na zastosowaniu matematyki w sytuacjach z życia codziennego. Uczniowie dowiadują się, jak matematyką opisać zjawiska rządzące naszym codziennym światem. Więcej jest statystyki, modelowania funkcjami, matematycznych algorytmów. Pomoże ona w dalszej edukacji ekonomom, lekarzom i psychologom. IB nie boi się technologii, częścią kursu jest pokazanie uczniom, jak korzysta się z zaawansowanych kalkulatorów graficznych. Na pytanie: “po co liczymy to w głowie, skoro w codziennym życiu policzy to za nas program komputerowy/kalkulator?” nauczyciel odpowie: “nie liczymy tego w głowie, wyciągajcie wasz sprzęt!”.

 

Matura

 

Na świadectwie maturalnym otrzymasz ocenę w przedziale od 1 do 7 z każdego przedmiotu, który zdecydowałaś się studiować. Na punktację tę składa się kilka elementów. W ciągu dwuletniego programu realizujesz w domu internal assessments. Będą się różniły w zależności od przedmiotu. Z biologii, chemii czy fizyki przeprowadzisz doświadczenie i opiszesz je w raporcie z laboratorium. Z matematyki napiszesz eksplorację wybranego przez ciebie konceptu. Z języków ojczystego i obcego przygotujesz wystąpienie bazujące na treści przerabianych na lekcjach lektur. 

 

Oprócz tego w ostatniej klasie liceum pisze się egzamin dojrzałości. Jest on całkowicie niezależny od matury realizowanej w polskiej szkole. Z każdego przedmiotu zdaje się po dwa lub trzy papery, często rozłożone na przestrzeni kilku dni. Dzięki temu nawet jeśli jednego dnia poczujesz się gorzej, ciągle masz szansę poprawić ocenę na kolejnym egzaminie. Na koniec ocena wyliczana jest z wyników uzyskanych z internal assessment i paperów

 

Ilość punktów uzyskanych z każdego przedmiotu sumuje się. Daje to możliwość skończenia liceum z maksymalnie 42 punktami (7 punktów x 6 przedmiotów). Dodatkowo, maksymalnie trzy punkty otrzymać można z extended essay i theory of knowledge. Oznacza to, że najbardziej zdolni uczniowie aplikują na uczelnię ze świadectwem z 45 punktami. 

 

TOK i Extended Essay

 

Theory of Knowledge to przedmiot zwiększający wrażliwość ucznia na otaczający go świat i pokazujący mu jak działa wiedza. Kształtuje umiejętności krytycznego myślenia i wskazuje błędy logicznego myślenia. W przeciągu kursu IB pisze się z niego dwie prace badawcze, również wliczane do punktacji maturalnej.

 

Extended Essay to esej na 4000 słów, pisany z wybranego przez ucznia przedmiotu. Temat wybiera sobie sam. Istotne jest tutaj pokazanie umiejętności wyszukiwania informacji i bazowania na źródłach wtórnych. Oceniane są także zaangażowanie i krytyczne myślenie.

 

Materiał

 

Realizowany materiał znacząco różni się od tego, do czego przyzwyczaiła nas polska szkoła. Jest znacząco mniej “wkuwania”, kładzie się raczej nacisk na dogłębne zrozumienie zagadnień. Np na biologii polskiej naucza się 20 nazw enzymów wraz z funkcją. Z kolei IB zakłada, że jeśli uczeń pojmie na przykładzie jednego enzymu mechanizmy nimi rządzące, po chwili googlowania będzie także wiedział, jak działają pozostałe związki chemiczne. Dodatkowo, liczne prace badawcze przygotowują przyszłego studenta do stylu pracy, jaki będzie miał na studiach.

 

Czy iść do IB

 

Od 3 lat uczę się w programach IB – ukończyłem 2 lata MYP i 1 rok DP. Moim zdaniem daleko temu systemowi edukacji od ideału. Algorytm wystawiania ocen maturalnych jest dość niesprawiedliwy. Każdej nocie odpowiada jakiś przedział uzyskanych procentów z egzaminów. Przez to czasami tę samą ocenę dostaje zarówno osoba z 50% jak i 70% z danego paperu, czy internal assessment. Poza tym prace badawcze bardzo ciężko ocenić w sposób obiektywny. To co otrzymasz z projektu bardzo często zależy od tego, do którego z egzaminatorów rozrzuconych po całym świecie trafi twój esej. 

 

Sukces w IB determinuje umiejętność planowania na długi okres czasu. Napisanie tylu prac badawczych dla wielu okazuje się męczące, przez co zniechęcają się do dalszej nauki, a nawet zaczynają cierpieć na dolegliwości psychiczne. Dodatkowo, publicznych szkół IB ciągle jest w Polsce bardzo mało. Skutek? Dojazd do szkoły dla wielu uczniów trwa więcej niż godzinę, a część osób decyduje się na zamieszkanie w akademikach. 

 

Mimo tych wszystkich wad uważam, że program matury międzynarodowej jest krokiem w dobrą stronę w sposobie edukacji młodych ludzi. Ostateczną opinię jednak każdy musi wyrobić sobie sam. Jeśli więc nie rozpoczęłaś jeszcze nauki w liceum, sprawdź, czy w Twojej okolicy nie ma jakiejś szkoły oferującej ten program. Może to właśnie Tobie uda się uciec przed HITem? 

Miłosz Gonczaruk

Królewska krew gazetą ścierana – odcinek 1 i 2

Królewska krew gazetą ścierana – odcinek 1 i 2

Drugi turnus zrealizował radioserial. W tym roku pokusiliśmy się o stworzenie napiętego kryminału. Odcinki możecie słuchać o 21 na antenie Rewalstacji. A poniżej, już po premierze, macie możliwość odtworzenia pierwszego oraz drugiego odcinka.