Aktorstwo i dziennikarstwo są podobne

Podczas obozu „Potęga Prasy” gościliśmy aktora Roberta Kudelskiego

– Jak się w zaczęła pana przygoda z aktorstwem?

– Trafiłem do grupy teatralnej w moim rodzinnym mieście Kutnie, zacząłem jeździć na konkursy recytatorskie i wyjazdy wakacyjne. Robiliśmy pierwsze etiudy, pierwsze spektakle teatralne i bardzo mi się to spodobało. Złożyłem papiery do szkoły teatralnej. Chciałem zobaczyć, jak wygląda taki egzamin.

– Jak wyglądały obozy teatralne?

– Zamykaliśmy się w swoich ośrodkach. Mieliśmy instruktorów teatralnych. Odbywały się zajęcia z rytmiki i teatru. Powstawał spektakl, który na koniec pokazywaliśmy miejscowym.

– A gdyby miał pan wybierać między telewizję czy sceną teatralną?

– Często słyszę to pytanie. Trudno na nie odpowiedzieć. Ale jeżeli nie trzeba rezygnować z czegoś to po co o tym rozmyślać. Teatr jest niezwykłym miejscem, kiedy się stanie na scenie to już trudno zrezygnować, bo jednak jest to pewnego rodzaju uzależnienie. Telewizja też jest przyjemną pracą. Mniej stresującą niż teatr. Jednak najważniejsze jest to, żeby spotkać ludzi w pracy których się lubi. Wolałbym z niczego nie rezygnować.

– Miewa pan tremę?

– Zawsze. Zawsze mam. Nawet teraz za każdym razem kiedy wychodzę na scenę. Z wiekiem jednak ta trema powoli znika. Za każdym razem gdy słyszę publiczność, to zadaję sobie pytanie: „Po co mi to było, przecież mogłem wybrać jakiś bardziej spokojny zawód?”.

– A jak pan sobie radzi z stresem?

– Nie radzę sobie. Po prostu trzeba z tym żyć. Można sobie tłumaczyć „nie denerwuj się, nie denerwuj”, ale to często działa wręcz przeciwnie. Jeśli jednak nie czuje się tremy to oznacza, to że trzeba zmienić zawód.
– Czy zdarzało się panu, że chciał pan jakiegoś dziennikarza wyrzucić za drzwi?

– Często się to zdarzało, głównie przez to, że jest dużo pism kolorowych które nie wymagają od dziennikarza warsztatu. Ci dziennikarze często nie potrafią pisać, albo przekręcają nazwiska, albo przychodzą nieprzygotowani. Ja jestem dosyć wyrozumiały, ale ponieważ po studiach aktorskich skończyłem też dziennikarstwo i miałem do czynienia z naprawdę wybitnymi dziennikarzami, po prostu szlag mnie trafia kiedy dziennikarz jest kompletnie nieprzygotowany. Dam wam radę na przyszłość, że jak będziecie z kimś prowadzić rozmowę to wiedzcie o czym chcecie rozmawiać i z kim. W moim przypadku 95% pytań to: „jak się zaczeła pana przygoda aktorska?”, „Pana ulubiona rola”, „Teatr czy telewizja?”, „Kim był pan by był gdyby nie scena?”. To się powtarzało tyle razy, że już mam na to mechaniczną odpowiedź.

– Jak ktoś zadaje jedno z tych czterech pytań, to co?

– Często te wywiady są na tyle krótkie i mają takiego odbiorcę, że zdaję sobie sprawę, że gdzieś tam muszą się pojawić. Przynajmniej 3 z tych 4.

– Czy są pytania, które panu nie zadano, ale chciałby pan je usłyszeć?

– A to to jest ciekawe pytanie, muszę się nad tym zastanowić…  Z drugiej strony powiem wam, że jestem bardzo cwany, bo jeżeli dziennikarze przeprowadzają ze mną wywiady to oczywiście odpowiadam na pytania, ale jak chcę coś powiedzieć, to zawsze odpowiem nawet na niezadane pytanie.

– Kto pana zdaniem jest dziennikarzem?

– Mam problem z definiowaniem zawodu dziennikarza lub aktora. Bo jest mnóstwo ludzi, którzy wykonują te zawody z pasją i niekoniecznie muszą mieć warsztat lub skończone studia. Nie mniej jednak ja wychodzę z założenia, że w tych zawodach szkoła nie zaszkodzi. Na pewno pomoże, na pewno pomogą warsztaty. Trzeba się uczyć od ludzi z doświadczeniem w zawodzie.

– Mówił pan że trzeba się uczyć od doświadczonych. Czy miał pan w życiu jakiegoś mentora?

– Miałem kilku różnych mentorów na różnych etapach mojej kariery. Pierwszą taką osobą był Adam Hanuszkiewicz. Później był Jan Machulski. To były moje najważniejsze autorytety.

– Za co pan sobie ich cenił?

– Nauczyli mnie pracy zawodowej w teatrze. Jak się wychodzi ze szkoły aktorskiej to wydaje, się że wszystko teoretycznie wiesz, ale podczas swojej kariery cały czas robisz progres. I jak się trafia do teatru na profesjonalną scenę, to jednak się okazuje że dużo jest jeszcze do nauczenia.

– A miał pan moment w którym „powinęła się panu noga”?

– Wiedziałem że zadasz to pytanie! Tak, zdarzały się takie sytuacje. Nie każda rola jest taka jak by się chciało. Nie zawsze gra się w spektaklu, w którym by się chciało.

– Czy miał pan taki moment, że chciał to pan wszystko rzucić i wyjechać w Bieszczady?

– Tak, miałem taki i było to spowodowane przepracowaniem, bo otworzyłem prywatny teatr, i nagle się okazało że było dużo spektakli i musiałem je nadzorować, zajmować się logistyką oraz ogólnie pilnować wszystkiego. W końcu przyszedł moment, że zamknąłem biuro o 18, poszedłem do garderoby żeby się przebrać do spektaklu i się nagle rozpłakałem. To był pierwszy raz kiedy nie chciałem wyjść na scenę. Byłem tak zmęczony, że powiedziałem sobie „basta”. Być może nie mam predyspozycji, by zająć się karierą swoją i swoich kolegów, a nie chciałem stracić miłości do zawodu i radości z wykonywania go. Zdecydowałem, że zamykam teatr, bo inaczej oszaleję. Oczywiście spotkało się to z różnymi reakcjami, szczególnie kolegów, którzy tam pracowali i już mieli plany na następny sezon.

– Czy pan lubi swoją pracę jeśli tak co pan lubi w niej najbardziej?

– Lubie swoją pracę. Jeszcze. Najbardziej lubię ludzi, lubię się z nimi spotykać. Lubię też śpiewać koncerty. Chyba to mi sprawia największą radość.

– Najpierw płatki czy mleko?

– Ani płatki ani mleko.

(Cała sala wydaje z siebie jęk rozczarowania).

– Czy napisał pan kiedyś jakiś wiersz?

– Jak byłem nastolatkiem to próbowałem. Myślałem, że zostanę poetą, więc kupiłem sobie zeszyt 32 kartkowy. Napisałem ostatecznie 4 wiersze i odłożyłem go na bok. Znalazłem ostatnio te wiersze. I dobrze że nie pisałem więcej.

– Czy były z panem związane jakieś kontrowersje?

– Ja generalnie jestem dość nudny.

– Czy lubi pan polskie morze?

– Lubie polskie morze, ale mam też miejsca, za którymi nie przepadam. Na przykład Karwii nie lubię. To jest taka miejscowość, która kojarzy mi się wszystkim co jest najgorsze nad polskim morzem. Wszyscy chodzą po ulicach w kąpielówkach i w dmuchanych kółkach i dzieci umorusane watą cukrową i cały czas leci disco polo.

– A lubi pan polskie góry?

– Nie.

– Skoro pan tak kocha polskie morze, to czemu pan mieszka w Berlinie?

– Bo tam dostałem mieszkanie. Ponadto nikt mnie tam nie zaczepia, bo nie jestem w Niemczech znany.

– Jakie jest pana ulubione miejsce w Berlinie?

– Mam swoją ulubioną dzielnicę nazywa się Schöneberg. To jest takie niby centrum a nie centrum, wszędzie blisko, ale panuje tam podmiejska atmosfera. Są tam też piękne jeziora.

– Czy w Berlinie również pan występuje?

– Nie jestem tam nastawiony na życie zawodowe. Ja tam żyje, i odpoczywam. Zdarza mi się czasem pracować, głównie gram w niemieckich serialach jakieś mniejsze role.

– Czy ma pan wspólny język z imigrantami z Turcji i Iraku?

– W mojej dzielnicy jest dużo Rosjan i są Syryjczycy. I tak, mam z nimi wspólny język, ponieważ tym ludziom nie przeszkadza to, że są z wielu stron świata. Są otwarci, są pomocni i uśmiechnięci. Jeżeli dochodzi do jakieś agresji to zwykle są to niestety nasi rodacy. Niestety Polonia okazuje się być bardziej nietolerancyjna. Nie rozumiem jak można być nietolerancyjnym będąc imigrantem.

 

Co słychać w Janowie?

Sześć kilometrów na południe od Rewala, w gminie Karnice, znajduje się wyjątkowa wieś – Janowo. Dlaczego wyjątkowa? Co można tam robić? Czym jest janowiak? Na te pytania odpowiedzi można znaleźć w poniższym tekście.

Wioska Artystyczna Janowo

W Janowie od 2018 roku działa przedsięwzięcie kulturalno-artystyczne Wioska Artystyczna Janowo. Odbywają się tam spektakle dla dzieci i dorosłych, koncerty, wystawy, pokoje zagadek, a nawet terenowa gra wiejska. Przedsięwzięcie to jest organizowane pod patronatem medialnym Tygodnika ANGORA.

Latem wioska tętni życiem. Co ciekawe, poza sezonem mieszkają tam jedynie 4 osoby.

Impro!

Działalność Wioski koncentruje się na spektaklach teatralnych wystawianych m.in. przez Teatr Komedii Impro w Łodzi. Charakterystyczne dla przedstawień w Janowie jest to, że są one improwizowane. Sama nazwa łódzkiego teatru mówi za siebie. Chodzi o to, że publiczność może decydować o tym, co się dzieje na scenie.

Flagowymi spektaklami Wioski Artystycznej są Bajki (nie) tylko dla dzieci. Można je oglądać codziennie o godzinie 17:00.

Charakterystycznym zawołaniem dla janowskiego teatru jest Impro! Na to hasło aktorzy rozpoczynają konkretną improwizację.

Oprócz klasycznych spektakli improwizowanych na deskach teatru w Janowie wystawiane są stand-upy dla widzów pełnoletnich. Występuje tam m.in.: Alan Pakosz, aktor, improwizator, komik i stand-uper. Jest znany m.in. z Grupy AD HOC, Kabaretu AD HOC czy innych realizacji telewizyjnych. W Janowie gości już od czterech lat. Wraz z nim występuje Krzysztof Kasparek, który dumnie reprezentuje krakowskie Comedy Lab jako komik i improwizator. Jego domeną jest abstrakcja i czarny humor.

Na deskach teatru występują również aktorzy z Gdańska, Olsztyna, Torunia, Jeleniej Góry, Krosna czy Tarnowa, ale także mniejszych miast, takich jak Zgorzelec, Świdnica, Kędzierzyn-Koźle, Kołobrzeg, Kwidzyn czy Jasło.

Od czwartku 21 lipca można również oglądać spektakle wykonywane przez aktorów w półmaskach. W Wiosce Artystycznej Janowo przedstawiane są pierwsze w Polsce improwizowane spektakle z ich użyciem. Więcej o półmaskach tutaj.

Bilet na spektakl dla dorosłych kosztuje 55 złotych, zaś dla dzieci – 35 złotych.

 

Usiądź, gościu… a odpocznij sobie

W charakterystycznym czerwonym, ceglanym budynku z czarnym drewnianym tarasem mieści się galeria sztuki.

Można w niej nie tylko obejrzeć wystawy, ale także usiąść i odpocząć przy filiżance kawy. Tego lata można oglądać wystawę malarki i ilustratorki Marty Frej pt. Jestem silna, bo…. Przedstawione obrazy dotykają tematyki społecznej. Na każdym obrazie widnieje tekst rozpoczynający się od słów Jestem silna, bo…. Wśród poruszanych tematów są m. in. tolerancja religijna, nienawiść, macierzyństwo, przemoc domowa czy prawa kobiet.

 

Dworek

Naprzeciwko ceglanego budynku znajduje się biały domek z jasnobrązowymi schodami prowadzącymi na taras, tonący w pięknych roślinach. Znajduje się tam miejsce ze stolikiem i krzesłami. Co to za miejsce? Jest to Dworek Teatralny, gdzie swój wolny czas spędzają aktorzy. To ich prywatna przestrzeń, więc widzowie proszeni są o jej uszanowanie.

Janowiak

Nieopodal mieści się budynek z ceglanym dachem. Znajduje się tam janowska gospoda. Można napić się czegoś zimnego, rozkoszować się filiżanką kawy, a co najważniejsze – spróbować lokalnego przysmaku. Tym przysmakiem jest janowiak. Jest to wypiek przypominający pizzę, zapiekankę lub podpłomyk. W środku jest on wypełniony serem lub pieczarkami. Janowiaki mogą być też serwowane z sosem pomidorowym. Przysmak w Wiosce Artystycznej kosztuje 15 złotych.

Więcej o janowiakach tutaj.

Antykwariat

W Wiosce Janowo od 2021 roku funkcjonuje także księgarnia. Można tam nabyć nie tylko książki, ale także filmy na płytach DVD i VCD. Można również znaleźć używane książki.

Jak dojechać do Janowa?

Ulice

Janowo jest wsią usytuowaną przy jednej ulicy łączącej drogę powiatową relacji Kamień Pomorski – Karnice z wyjazdem w kierunku graniczącej z Janowem od południa wsi – Niczonowa.

Gdzie jest kolej?

W odległości niespełna dwóch kilometrów znajduje się Nadmorska Kolej Wąskotorowa. Jej najbliższa stacja usytuowana jest w Karnicach.

Jak dojechać samochodem?

Dojazd z Pogorzelicy i Niechorza jest zalecany drogą wojewódzką 110 przez Lędzin i Karnice. Z Pobierowa, Pustkowa, Trzęsacza i Rewala przez Ninikowo i Karnice. Artyści z Wioski zalecają dojazd od strony Karnic, ponieważ inne drogi lokalne mogą być nieprzejezdne.

Mapa dojazdu ze wczasowisk gminy Rewal do Janowa. (Wioska Artystyczna Janowo)