Dlaczego tramwaje uciekają?

Właśnie – dlaczego tramwaje uciekają? Co powoduje, że te potrzebne stworzenia są tak płochliwe i gdy tylko podbiegnie strudzony wędrowiec, one płoszą się, dzwonią, zamykają w sobie i jakby tego było mało, odjeżdżają w siną dal nawet się nie odwracając w stronę nierzadko sfrustrowanego podróżnego. Dlaczego tak jest? Co stoi za tą tendencją do uciekania? Pytanie to zadają sobie filozofowie od momentu pojawienia się tramwajów na ulicach naszych miast i miasteczek, czyli gdzieś tak od XIX wieku. Widać, że naprawdę im zależy na wyjaśnieniu nam tej zagwozdki, bo do tej pory nie padło żadne sensowne rozwiązanie, pod którym podpisałby się jakiś wybitny specjalista w dziedzinie behawiorystki tramwajowej. Jednak odpowiedź jest o wiele prostsza – tramwaje są po prostu złośliwe.

Tak, powtórzę to: tramwaje to istoty złośliwe. Trzeba być prawdziwym optymistą, aby ucieczki tych kreatur tłumaczyć nieśmiałością. Nieśmiałe z natury to są pociągi – to dlatego się tak spóźniają. Po prostu wstydzą się swojej mało foremnej figury i dostają ataków paniki na samą myśl o złośliwych komentarzach ze strony podróżnych i tylko dlatego nie wjeżdżają na peron na czas. Bardzo długo zajmuje uspokojenie pociągu i wytłumaczenie mu, że jest wartościowym członkiem społeczeństwa, nawet najbardziej wprawieni maszyniści mają z tym problem. Z kolei co innego tramwaje – je po prostu bawi ludzkie nieszczęście i zrobią wszystko, by spłatać komuś pozornie niewinnego figla. Oczywiście, jeśli ktoś jedzie tramwajem raz na jakiś czas, wcale tego nie zauważy, ale ci, którzy regularnie korzystają z linii tramwajowych w swoich miastach, są w stanie dostrzec pewną zależność – im bardziej się człowiekowi śpieszy, tym bardziej jest pewne to, że tramwaj po prostu ucieknie mu sprzed nosa. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że tramwaje mogą za pośrednictwem odbieraka prądu wyczuwać nasze zdenerwowanie i przez to wiedzą, że zależy nam na najszybszym dostaniu się z punktu A do punktu B. Niektórzy badacze idą o krok do przodu i są zdania, że tramwaje potrafią czytać w myślach za pomocą swoich urządzeń wentylacyjnych. Na razie jednak nie ma żadnych dowodów, które potwierdziłyby tę teorię.

Jak się bronić przed tramwajowymi ucieczkami? Przede wszystkim przychodzić jakieś pięć minut wcześniej przed planowanym odjazdem tramwaju – zmyli go to, gdyż uzna, że właśnie jakiś nam uciekł i nie będzie na nas zwracał większej uwagi. Po drugie, jak nadjedzie nasz tramwaj, należy go chwilę ignorować – zbije go to z tropu i straci kilka cennych sekund na zastanawianie się, czemu mamy go głęboko na względzie. Tramwaje tracą wtedy na czujności, a nam daje to szansę, by wsiąść.

Proszę pamiętać – nie można się nad tramwajami litować. Trzeba im pokazać, kto tu rządzi.

Maja Ziobrowska (Wrocław)